E-papieros - wróg czy sprzymierzeniec w walce z nałogiem?
Wielu Polaków postrzega e-papierosy jako środek wspierający walkę z nałogiem tytoniowym. Tymczasem, jak alarmują onkolodzy i pokazują wyniki badań, elektroniczne papierosy nie powinny być promowane jako "zdrowsza forma palenia".
Z badań opublikowanych między innymi przez naukowców z New York University, e-papierosy mają równie zły, a nawet gorszy wpływ na organizm człowieka. Po pierwsze okazuje się, że e-palacze wdychają więcej szkodliwych substancji, gdyż częściej korzystają z e-papierosów niż gdyby palili papierosy tradycyjne. Po drugie, w e-papierosach znajduje się szkodliwa dla organizmu nikotyna, tylko w płynnej postaci. Dodatkowo po e-papierosy, które rzekomo miały pomóc ograniczyć lub rzucić palenie, sięgają osoby, które do tej pory nigdy nie paliły. Obserwując więc popularność e-papierosów na świecie, przez pryzmat rosnącego, nowego pokolenia coraz młodszych e-palaczy, środowiska medyczne
i wybrane instytucje podejmują temat statusu prawnego e-papierosa oraz jego negatywnych skutków społeczno-zdrowotnych.
- "Do naszej placówki trafia coraz więcej osób uzależnionych od e-papierosów" - komentuje Kinga Balter, dyrektor Kliniki Rzucania Palenia Allena Carra. - "Trudno uwierzyć, że ludzie dają się nabrać na te same chwyty marketingowe, które były stosowane przez koncerny tytoniowe przez lata, a teraz są zabronione. E-papieros pokazywany jest w reklamach jako produkt luksusowy, przejaw wolności, nowoczesności, zdrowia, odwołuje się do aspektów seksualnych itp. A w środku jest uzależniająca nikotyna i nie wiadomo jakie i jak szkodliwe dodatkowe substancje" - dodaje Kinga Balter.
E-papierosów nie można traktować jak produktów nikotynowej terapii zastępczej, mimo to wiele osób kierując się błędną motywacją wybiera papierosy elektroniczne jako alternatywę dla tradycyjnego palenia.
- "E-papierosy podtrzymują wiarę palacza w mity i stereotypy o paleniu, które ma być rzekomo remedium na stres, dodatkiem do kawy czy piwa, czy elementem życia towarzyskiego" - komentuje Anna Kabat, terapeutka pomagająca rzucić palenie metodą Allena Carra. - "Nie urodziliśmy się palaczami, ktoś nam tego pierwszego papierosa zaoferował. Tak wpadliśmy w nikotynową pułapkę. Celem naszej terapii jest zmiana przekonań, jakie palacz ma na temat palenia, zmiana jego postrzegania. Chodzi o to, żeby palacz nie tylko rzucił palenie, ale żeby wyrzucił je z głowy. By był wolny od absurdalnych wyobrażeń, że palenie coś daje" - uzupełnia terapeutka.
Metoda Allena Carra to rodzaj psychoterapii. W odróżnieniu od innych sposobów rzucania palenia koncentruje się na psychicznym, a nie fizycznym uzależnieniu od nikotyny. Celem terapii jest zmiana nastawienia palacza do palenia i przede wszystkim do sposobu w jaki o paleniu myśli. Tak aby postrzegał zerwanie z nałogiem nie w kategoriach krzywdy, straty czy wyrzeczenia, lecz ulgi
i odzyskania wolności.
Nałóg tytoniowy bez względu na postać pod jaką występuje kryje w sobie nikotynową pułapkę, której ulegają palacze. Palacz sięga po papierosa, by poczuć się dobrze. Papieros daje mu relaks, odstresowanie i przyjemność - to złudzenie, które powoduje, iż miliony ludzi tkwią latami w nałogu
i umierają na całym świecie na choroby odtytoniowe. W przypadku e-papierosów, po które sięga również wiele młodych ludzi, motywy są jeszcze bardziej prozaiczne, związane z modą i byciem trendy.
Trzeba również pamiętać, że e-papieros to wciąż nowy produkt na rynku, modyfikowany przez kolejne firmy chcące zarobić na "elektronicznym nałogu", który nie został dogłębnie przebadany medycznie, więc nie można określić jednoznacznie wszystkich skutków obocznych i jego szkodliwości. Pojawiające się jednak kolejne wyniki badań naukowców z poszczególnych krajów potwierdzają, że e-papierosy nie mogą być popularyzowane jako "zdrowsza" postać palenia. Używanie papierosów niesie niebezpieczeństwo nie tylko dla samych palaczy, ale również dla ich otoczenia, bez względu czy palimy tradycyjne czy elektroniczne papierosy. Papierosy, bez względu na formę są najczęstszą przyczyną chorób i śmierci, której można by skutecznie uniknąć. Jak na ironię losu, to jedyny towar konsumpcyjny, który zabija jeśli stosuje się go zgodnie z przewidzianym przez producenta przeznaczeniem.
Opublikowano: 2014-06-15 Źródło: Innovation PR